I zezwłóczyliśmy w końcu z łóż ciała swoje. Przyoblekwszy je w szaty wyjściowe, haftowane, udaliśmy się do izby śniadaniowej, gdzie pacholęta posiłek suty uprzednio przygotowały.
Po posiłku, na ciele pokrzepieni, w poszukiwaniu doznań mistycznych na gród ruszyliśmy.
Cerkiew przecudnej urody, i druga, ładniejsza jeszcze, gdzie eunuchy zabawiały wiernych swym śpiewem gromkim, i dworzec kolei żelaznej obejrzeliśmy, aż, ukontentowani wreszcie, do Carycy poszliśmy.
Gwardziści w bramie nieprzejednani, skunksy, sowitą opłatę pobrały, po czem weszliśmy w tłumie kmiotków i gawiedzi kitajskiej, by oczom naszym ukazał się widok niewyobrażalnej piękności pałacu, któren, wraz z ogrodami, cały ogromny kompleks tworzyły.
Tu poselstwo nasze rozdzieliliśmy, by każden na własną rękę dziwów szukał, i własną opowieść mógł przy ogniu zimowym snuć. Różności wszelakich co niemiara, a jadna od drugiej piękniejsza.
Caryca, w łaskawości swojej, opieką otacza każde, najdrobniejsze nawet stworzonko boże, nawet drobiazg ptasi. A wszystkie peany na jej cześć w niebo wznoszą, chuderlaczki wdzięczne.
Napatrzywszy się dziwów cudacznych zebraliśmy się w końcu przy karocy naszej, lecz, gdy porachowaliśmy uczciwie ukazało się zdumionym oczom naszym, iż brakowało osoby jednej z poselstwa.
I okazało się, że Łowca Zórz zbiegł z ogrodów carskich i udał się do tawerny Białego Królika, w której onegdaj wieczerzaliśmy, a gdzie mu karczmareczka w łowieckie oko wpadła i gdzie upatrzył ją sobie.
I drgnęło nieczułe serce Łowcy Zórz i łaskawie na Irinkę spojrzał, pozwoliwszy nawet, by mu w sekretności adres swój na podgrodziu wyjawiła.
Na Psków ruszyliśmy południem późnym, lejce ze zdrętwiałych rąk Kapitana przejąwszy, szczęśliwie i bez przygód poselstwo na miejsce doprowadziłem.
Choć niektórzy, nie dość lotnym umysłem obdarzeni, nonszalancję dużą w respektowaniu przepisów mi zarzucali, ale dobry Bóg rozgrzeszy dzieci swoje z myśli złych i robaczywych i oświeci ich kagankiem wiedzy swej, by pojęli, iż czerwone, nie mur, a zakazy furda są i nie dla szlacheckiego poselstwa Rzeczpospolitej obmyślone, lecz dla chudoby i prostaczków wiejskich, by drogi nie zgubili.
W Pskowie karczma polecenia godna ze względu na uszy świńskie na głębokim tłuszczu smażone do piwa chybko podane.