Odgrażałem się wielokrotnie w czasie ostatniej wyprawy do Rosji, iż odniosę się do namiotu, który zakupiłem na tę właśnie okazję. Nie traktujmy tego jako testu, lecz raczej wrażenia z użytkowania i parę uwag wynikających z praktycznego stosowania tej właśnie chatki puchatka. Przejazd samochodem, namiot rozkładany codziennie w innym miejscu. Waga nie ma znaczenia.
Rozbijanie
Namiocik wyciąga się z dość dużej, ale niekompresyjnej torby, w domyślnej, fabrycznej konfiguracji są 4 pakuneczki – tropik, sypialnia, szpileczki i stelaż.
Tropik i sypialnia wrzucone są luzem do torby, szpilki i stelaż mają swoje mniejsze woreczki ze wstążeczkami do zamykania zawartości.
Pierwszy raz, gdy rozbiłem chatkę, był jednocześnie ostatnim, kiedy sypialnia była oddzielona od tropiku – bez żadnych problemów sypialnię można zostawić z tropikiem i zwijać je razem, co pozwala zaoszczędzić sporo czasu. Na wyprawie codzienne podwieszanie sypialni jest zajęciem żmudnym, dającym radość jedynie największym pedantom i świadczy o poważnych problemach ze zdrowiem psychicznym, które warto zdiagnozować i zacząć natychmiast leczyć.
Stelaż stanowią patyczki z włókna szklanego połączone gumką – rozwiązanie standardowe w tej kategorii namiotów – w moim egzemplarzu długość stelażu dobrana była tak, iż bez specjalnego wysiłku można było odnieść kontuzję przy próbie napięcia tropiku – może świadoma decyzja producenta, może tak wyszło, stelaż trzeszczał złowieszczo i ewidentnie groził spontanicznym odbiciem w brzuch lub oko. Całe szczęście – przy otworach mocujących jest dość mocna pętla, która pomaga całość napiąć. Stelaż wpycha się w materiałowy tunel.
Po kilku razach szło coraz sprawniej, ale może to być wynikiem – również – lekkiego naciągnięcia się materiału oraz opracowania autorskiej metody wpychania najpierw pałąka idącego górą, a dopiero potem tego dolnego. Przy odrobinie wprawy namiot można rozbić w całkowitych ciemnościach. Minimalna ilość szpilek potrzebna do postawienia namiotu wynosi zero. Aliści, aby tropik naciągnąć, np. po to, by móc bezproblemowo otwierać wejście, należy użyć minimum 6 szpilek – 4 na rogi i po jednej na wejście. Dodatkowo można przymocować podłogę w dwóch miejscach oraz użyć 4 odciągów.
Podwieszona sypialnia wyposażona jest w siateczki przeciwowadowe ułatwiające odprowadzanie wilgoci i wymianę powietrza – na szczycie namiotu oraz na obu wejściach. Te na wejściach można zasłonić na stałe za pomocą materiałowej klapeczki na zamek błyskawiczny. Tej u góry nie ma jak zasłaniać, zupełnie jak komin.
Siatkową półeczkę w najwyższym miejscu namiotu należy podwiesić za pomocą czterech haczyków. Praktycznie przy każdym rozbiciu namiotu, gdyż siateczka bierze i spada z nich przy składaniu.
Mieszkanie
No to, jak się w tym mieszka?
Wbrew buńczucznym zapewnieniom producenta, ten namiot to luksusowa jedynka. Oczywiście, przez dwa wejścia wejdą tam dwie osoby, na podłodze dwie osoby również znajdą wystarczająco miejsca do spania, ale iluzoryczne przedsionki, w których z trudem idzie postawić gumiaki, stanowczo ograniczają fantazję trzymania w nich jakichś większych plecaków.
Deszcz. Dzięki temu, że naciągnięcie stelaża wymaga takiej siły, tropik jest napięty jak membrana na bębnie i deszcz w zasadzie spływa po tropiku, jak po kaczce. Niestety, kąt pochylenia tropiku powoduje, że wchodzenie do sypialni w czasie deszczu jest zaproszeniem wilgoci do środka – krople wpadają wprost do sypialni, np na śpiwór. Podłoga jest dość mocna i ma wysokie, równie mocne burty. Nie przyczepiam się.
Wiatr. Jako, że dość często wiało, mogę się odnieść: mimo, że nie założyłem odciągów, wiatr o prędkości około 65-70km/h nie spowodował żadnych zmian w konfiguracji rozstawionego na 6 szpilkach namiotu. Przygarbiona natura Sierry II pozwala wiatrowi się owiewać bez większych sensacji. Wnętrze jest w takich warunkach absolutnie wiatroszczelne.
Temperatura. Namiot używałem w temperaturach od +6 do -3 stopni Celsjusza, w środku było może 2-3 stopnie cieplej niż na zewnątrz. Jak namiot zamarzł z góry, był zamarznięty również i w środku. Nie ma co liczyć, że będzie lepiej. No, chyba że latem, bo tropik ma piękny, maskujący ciemnozielony kolor i będzie się dobrze nagrzewał.
Wnętrze. Wystarczająco przestrzenne, jeśli chatkę traktować, zgodnie z moją sugestią jako jedynkę. Wygodne posłanie, plecak 60 litrów, buty, siekiera, torba fotograficzna, wszystko to mieściło się doskonale i nie miałem wrażenia braku przestrzeni. Siadanie można uskuteczniać jedynie na środku namiotu.
Udogodnienia. Siatkowa półeczka pod sufitem i kieszenie przy szczytowych ścianach namiotu. Na półeczce spokojnie leżała latarka i robiła za żyrandol, gdy chciałem poczytać, do kieszeni mieściły się znakomicie np. gumki od karimat – nic tam więcej nie wkładałem, bo w zasadzie, nie było takiej potrzeby.
Zwijanie
Zwłaszcza po deszczu, gdy wszystko ocieka wodą, bardzo irytujące, wilgociogenne i żmudne. Pałąki stelaża na gumkach – bardzo ciężko wychodzą z tuneli przy tropiku. Warto by ktoś wreszcie pokusił się o delikatny chociaż progres w tej dziedzinie, gdyż podczas zwijania wilgotnego namiotu można cholery dostać od wciąż rozłączających się sekcji, lub od wciąż zacinających się na materiale łączeniach tychże sekcji – wszystko w zależności od stopnia desperacji – czy próbuję stelaż wyciągnąć, czy wypchać – w obu przypadkach kończę zawsze dokumentnie mokry i zirytowany. Dobrze, że miałem gumowane spodnie wędkarskie.
Może modyfikacje? – prośby do producenta
- aż się prosi o zwiększenie przedsionków
- brakuje pętli z solidnej gumy lub rzepu z oczkiem w którymś z rogów chatki (np. by trzymać termos w pionie)
- we wnętrzu sypialni przydałoby się mieć pętelki, by móc np. rozpiąć linkę między ścianami wejściowymi w nogach (na ok. 60 cm wyskości jest akurat doskonałe miejsce)
Kupić? Nie kupić?
W cenie, której go dostałem u producenta, czyli odrobinę wyżej niż 200zł (akurat był ostatni dzień promocji), chyba nie ma lepszego namiotu na taką wyprawę. Stosunek jakości do ceny określiłbym na 9 punktów w 10-cio punktowej skali. To dobra oferta dla podróżującego samochodem samotnika.