Po wyjściu z samolotu zrobiliśmy zrzutę z dwiema Rosjankami na taksówkę do centrum miasta. Mamy parę godzin przed lotem do Tbilisi.
W Rydze, dość tradycyjnie dla mnie, spotkałem mojego nowego przyjaciela, bardzo potrzebującego wsparcia finansowego. Zgodził się uprzejmie na zdjęcia, więc mam go ustrzelonego na wieki :)
Podczas wałęsania się po starym rygańskim mieście zagadnęła nas przemiła tubylka. Oprowadziła trochę po mieście, opowiedziała parę historii i zaprowadziła do knajpki pod nazwę GARAZA.
Siedzimy teraz i jemy, tubylka się ulotniła, pewnie my będziemy musieli zapłacić – aż tak daleko jej uprzejmość nie sięga :(
Pogoda – jak u nas, wrrr…