Katu – Yaryk

Bardzo słabo spałem. Wieści z domu spowodowały, że nie mogłem spać, przez co zmęczenie wczoraj pokonaną trasą i dziką wspinaczką skumulowało się do kwadratu. Zjedliśmy śniadanie w towarzystwie dwóch kobiet typu mongolskiego, po czym pojechaliśmy na Katu – Yaryk.

Katu – Yaryk… Myślałem, że jest on bardziej w poziomie, niż pionie, a było odwrotnie… Wiem, że nikomu nie będę w stanie tego wytłumaczyć, ale on po prostu jest bardziej w pionie. Odrobinę się zawiodłem. Ale i tak ładne miejsce. Tylko ta nieszczęsna geometria…


Obejrzeliśmy dwie miejscówki, zaś wracając, na przełęczy Ak Czołuszpa spotkałem starego znajomego, Antonowa, wychodzi na to, że spotykamy się po prostu na przełęczach.
W Aktasz, tym mieście z Przystanku Alaska, na stacji benzynowej spotkałem… Maggie O’Connel, tylko rudą i biegle po rosyjsku mówiącą. Uderzające podobieństwo fizyczne. Jako jedna z niewielu spotkanych przeze mnie osób czuła, że różnice między polskim a rosyjskim są na tyle nieduże, że łatwo jest się porozumieć – spytała, skąd jesteśmy, bo część tego, co mówimy, rozumie… Nieczęsto to się zdarza.
Obóz nad rzeką Czuja. Zaraz przy drodze P-256.

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Leave a Reply